poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział 1: Pomoc

 magic 

            Miejsce w klasie zawsze zajmowałem w ostatniej ławce pod oknem. Należałem do tych osób, które uwielbiały uprzykrzać życie nauczycielom, a jednocześnie mieć dobre wyniki w nauce.
Pani Gonzales męczyła nas na swoich lekcjach niemiłosiernie. Potrafiła stać pod tablicą i mówić cały czas o tym samym, dobierając to w inne słowa. Nie będę oszukiwać ani siebie, ani nikogo innego- kiedy coś tłumaczyła, zawsze byłem nieobecny. 
                 Nauczycielka miała już swoje lata, była osobą która nie należała do szczupłych. Całe życie miała opuchniętą twarz z sporą ilością makijażu. Na czubku swojego nosa nosiła okrągłe okulary. Kruczoczarne włosy, na których powoli zaczęły pojawiać się siwe pasma, nosiła zawsze upięte w wysokiego koka. 
                 Po dwudziestu minutach tłumaczenia nam, po raz setny, drugą zasadę dynamiki Newtona, zrezygnowana opadła na krzesło przy swoim biurku.
Kiedy wpisywała temat do dziennika, ja wyglądałem przez okno na dziedziniec. Obserwowałem spieszących się ludzi z kubkami z kawą, ptaki siedzące na poddaszu szkolnej szopy oraz przejeżdżające samochody. Chciałem się znaleźć jak najdalej stąd, marzeniami byłem już w kolejce do Subwaya, aby zamówić kanapkę. 
Kątem oka obserwowałem panią Gonzales, która aktualnie wpatrywała się w swój kubek i co chwilę mieszała w nim łyżeczką. Zawsze tak robiła kiedy miała kogoś spytać. 
- No to do tablicy podejdzie... - a nie mówiłem - Waston.
               Cała klasa skierowała wzrok na moją przyjaciółkę. Nina odkąd tylko pamiętam nienawidziła fizyki, a co za tym idzie nienawidziła również nauczycieli tego przedmiotu. Rzuciła mi błagające spojrzenie, a ja tylko uśmiechnąłem się w nadziei, że cokolwiek jej to da. Spiorunowała mnie wzrokiem i chwiejnym krokiem podeszła do tablicy.
                Gonzales przeczytała jej polecenie, a ona pokiwała twierdząco głową. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że nic z tego nie rozumie. Odwróciła się do nas plecami i próbowała coś wymyślić. 
- Czas uratować pannę z opałów.- pomyślałem i na moich ustach wstąpił uśmiech. 
Włożyłem rękę do torby i po kilku sekundach wyczułem pod palcami mały przycisk. Przytrzymałem go dwadzieścia sekund i z głośników w klasie rozbrzmiały dwa pojedyncze sygnały. Co to oznaczało? Atak terrorystyczny.
- Watson, co z tobą nie tak? Kiedy chcę cię zapytać Z A W S Z E musi się coś dziać. Dwa tygodnie temu pożar w stołówce, tydzień temu zalało nam klasę, a teraz to.- wkurzona nauczycielka zaczęła krzyczeć. Luke nie teraz, nie teraz, proszę cię nie śmiej się. 
Położyłem rękę na ustach, aby nie było widać tego jak bardzo staram się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć. Zabrałem z ziemi swój plecak oraz torbę Niny. Pokiwałem jej ręką i po chwili zjawiła się przy moim boku. Otwarłem okno i wskoczyłem na parapet.
- Hemmings?! A ty gdzie się wybierasz? Jeszcze cię napadną, albo..
- Pani na prawdę w to wierzy?- przerwałem jej w pół zdania i opuściłem klasę przez okno. 

             Biegliśmy trzymając się za ręce przez deptak naszego miasta. Naszym celem była kawiarnia "Gogo Coffe", która była naszą ulubioną. Z Niną znaliśmy się od dzieciństwa. Mieszkaliśmy w tym samym bloku, dosłownie mieliśmy drzwi obok siebie. Mimo iż nasze rodziny za sobą nie przepadały, my się kochaliśmy. 
Kiedy się wprowadzaliśmy do mieszkania, miałem może z pięć lat. Byliśmy szczęśliwą rodziną.
Nadal pamiętam ten dzień tak dokładnie... Jakby zdarzyło to się co najwyżej wczoraj. 
               Zamówiliśmy jak zawsze to samo: waniliowe frappe i ciastka czekoladowe. Od początku naszego przyjścia Nina używała cały czas telefonu, który co po chwilę wibrował.
- Z kim mnie zdradzasz?- zapytałem zlizując kawę z ust.
- Z nikim.- odpowiedziała chowając telefon pod stołem, tak żebym nie mógł zobaczyć co namiętnie wystukuje.
- Spójrz na mnie.- poleciłem, a on podniosła głowę.
- Nie próbuj na mnie twoich sztuczek.- ostrzegła mnie.
             Nina nienawidziła tego, że wiedziałem o niej wszystko, nawet to czego ona sama o sobie nie wiedziała. Ale właśnie na tym polegały moje umiejętności.
- Carol.- powiedziałem,a ona pokręciła przecząco głową.- Conrad, nie czekaj... Cody? O matko, Nina czemu do cholery piszesz z moim bratem?
Przez dłuższy czas wpatrywała się w obraz przedstawiający smutnego clowna za mną. Po upływie chwili dopiero odpowiedziała.
- Prawda jest taka, że to on dzisiaj do mnie napisał. Martwi się o ciebie. Pytał się mnie dlaczego wczoraj nie wróciłeś na noc.- odpowiedziała na zadane przeze mnie wcześniej pytanie.
Oczywiście, że się denerwował. Rzuciłem tylko, że idę do sklepu po fajki po czym nie wróciłem do teraz.
Pocałowałem Ninę i wyszedłem z kawiarni. Kierowałem się w stronę domu.
Tak bardzo nie chciałem tam wracać.

Cześć! 
mam nadzieje że nie zraziliście się mną już po pierwszy rozdziale
rozdział drugi prawdopodobnie pojawi się w przyszłym tygodniu
ps. nadal dla nie ogarniętych o co tutaj chodzi mała wskazówka
główny bohater nie ma nadprzyrodzonych mocy, po prostu lubi się bawić umysłami/magią:)
honey

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy rozdział. Niby zbyt wiele się nie dzieje, ale już mnie kupiłaś. Całkowicie utożsamiam się z Nina. Nienawidzę przedmiotów ścisłych, z fizyką na czele.
    Aż się uśmiałam gdy nauczycielka zaczęła wymieniać, dlaczego nigdy nie może przepytac Niny. :D
    Podoba mi się relacja pomiędzy bohaterami, widać, że są prawdziwymi przyjaciółm.
    Końcówka bardzo mnie zaskoczyła i zaciekawiła, zarazem.
    Pozdrawiam,
    Newtie (Black Angel)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam chwilę czasu, więc przybywam też na 1-kę ;) W rozdziale nie działo się w sumie nic wielkiego, był krótki, ale pokazał coś nie coś o głównym bohaterze. Na razie nie rozumiem jeszcze o co chodzi z tą jego magią i jak ona się objawia, ale widzę, że do "normalnych" ten bohater na pewno nie należy ;D
    Ciekawa jestem, co stało się w jego domu, że nie chce do niego wracać. Ma to jakiś związek z jego zdolnościami?
    Rozdział był bardzo przyjemny, tylko trochę ubolewam, że taki krótki ;)

    A jeśli chodzi o uwagi:
    "- wkurzona nauczycielka zaczęła krzyczeć. Luke nie teraz, nie teraz, proszę cię nie śmiej się" - brakuje tu czegoś, co by wskazywało na to, że bohater mówi sam do siebie albo że myśli. Po przeczytaniu tego fragmentu przez chwilę nie rozumiałam, skąd nagle w wypowiedzi nauczycielki wziął się jakiś Luke xD

    Pozdrawiam! ;)

    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa <3
      również pozdrawiam!

      Usuń
  3. Rozdział nie był długi, ale też zbyt wiele się w nim nie działo, więc nie musiał taki być. ;)
    W kilku miejscach nie zrobiłaś akapitów, tu i ówdzie zjadłaś przecinki i troszkę źle zapisujesz dialogi, ale całość jest raczej pozytywna.
    Lecę zobaczyć co tam dalej się kryje x

    OdpowiedzUsuń